Czujesz się uwikłana w pułapkę żywieniowego perfekcjonizmu?
A czy słyszałaś kiedyś o PLANIE MINIMUM?
Przedstawię Ci dziś historię Ani, jednej z moich podopiecznych, która chciała za dużo na raz. Z moją pomocą wprowadziła plan minimum.
Postanowiła, że chce schudnąć 10 kg. Do tej pory jej tryb życia i nawyki nie sprzyjały utrzymaniu prawidłowej masy ciała. W ogóle nie gotowała, bo nie potrafiła. Jadła na stołówce pracowniczej, wszystkie posiłki były u niej w biegu. Jej jedyną aktywnością był spacer z mieszkania do samochodu, z samochodu do biura i z powrotem. Czasem w weekend jeździła na rowerze z bliskimi. Poza tym miała typowo siedzący tryb życia, sporo stresu i ciągłe wygórowane oczekiwania wobec siebie.
Dodatkowe kilogramy zaczęły jej przeszkadzać, więc zapadła decyzja o totalnej rewolucji w jej trybie życia.
Postanowiła, że koniec z zamawianym jedzeniem – od teraz wszystkie posiłki będzie gotować sama, z diety znalezionej w Internecie. Zapisała się na siłownię i zaplanowała 4 treningi siłowe w tygodniu. Do tego jeszcze 3x w tygodniu będzie biegać, bo gdzieś usłyszała, że dla uzyskania najlepszych wyników powinna włączyć też treningi cardio. Stwierdziła, że to idealny czas, żeby wypróbować techniki radzenia sobie ze stresem. Postanowiła więc medytować codziennie przez co najmniej 20 minut. Wszystko skrupulatnie zaplanowała w swoim kalendarzu, każdy dzień był wypełniony po brzegi, a ona z pełną determinacją z dnia na dzień zaczęła to wszystko wdrażać.
Problem w tym, że te plany powstały w momencie życia Ani, gdy wszystko szło po jej myśli. Kiedy nie miała żadnych problemów i wydawało jej się, że to wszystko się uda. A życie jest nieprzewidywalne. Możemy mieć gorszy czas w życiu. Jesteśmy tylko ludźmi.
Jaki był efekt?
Ania przez 2 tygodnie wprowadzała te wszystkie super nawyki i była zmotywowana. Działała na 100% i udało jej się schudnąć 5 kg (!). Ale po dwóch tygodniach nastąpił pierwszy kryzys. Cięższy okres w pracy i w życiu prywatnym oraz brak czasu dla samej siebie. I tak później przez kolejne 3 miesiące Ania nie robiła nic w kierunku spadku masy ciała. Nie miała na to ani siły, ani ochoty. Kilogramy wróciły z nawiązką, a Ania czuła się rozczarowana samą sobą i zaczęła zajadać te uczucia.
Wtedy zgłosiła się do mnie.
Ania jest bardzo świadomą osobą. Gdy zrozumiała, że tamta metoda nie zadziałała, zmieniła podejście. Poprosiła o wsparcie psychodietetyczne. Razem ustaliłyśmy z Anią jej PLAN MINIMUM.
Ania chciała, aby wszystkie posiłki, które spożywa były przygotowane przez nią. Taki był cel. Natomiast jej PLAN MINIMUM to gotowanie co najmniej 2 razy w tygodniu. Reszta posiłków w ciągu tygodnia nadal była zamawiana, ale Ania zdobyła wiedzę dietetyczną i od tej pory decydowała się na zdrowsze opcje.
Kolejnym planem Ani były treningi. Cztery razy trening siłowy i trzy razy trening cardio to cel Ani. Jednak jej PLAN MINIMUM to zrobić co najmniej 2 treningi siłowe w tygodniu i 1 trening cardio. Każda dodatkowa aktywność, którą Ania podejmie w ciągu tygodnia (bo akurat znajdzie na to czas i przestrzeń), będzie miłą niespodzianką. Ania zostanie z poczuciem, że zrealizowała zamierzony cel już po wykonaniu jej PLANU MINIMUM.
Podejście Ani do medytacji również uległo zmianie. PLANEM MINUMUM określiła medytowanie 3 razy w tygodniu po 5 minut.
Plan minimum nie powstaje pod wpływem nagłej motywacji i ślepego, optymistycznego spojrzenia na nasze życie. Każdy nasz plan musimy ściągnąć trochę na ziemię i urealnić. Nie zawsze dysponujemy zapasem energii, czasami jest dużo nieprzewidzianych spraw. W momencie gdy masz niższy poziom zasobów psychoenergetycznych – dużego stresu, obłożenia obowiązkami – w takich dniach lepiej zrobić mniej, bo z perspektywy czasu Ty i tak drepczesz tą zaplanowaną ścieżkę, ale nie zbaczasz z niej.
Jeśli układamy sobie taki plan, który wymaga od nas ogromnych poświęceń przez cały czas, to ten plan jest nierealny. Dlatego warto wdrażać PLAN MINIMUM.
Po jakimś czasie wprowadzania tych zmian w życie, Ania sama stwierdziła, że PLAN MINIMUM pomógł zbudować w niej poczucie własnej sprawczości i skuteczności. Cały proces redukcji masy ciała stał się dla niej przyjemnością. Ustalając niższy plan, czasami jesteśmy w stanie zrobić więcej!
Jeśli Ty również potrzebujesz wsparcia w procesie zmiany nawyków, rozpocznijmy współpracę! Pomogę Ci osiągnąć wymarzony cel w przyjemny i efektywny sposób.
-
Miesięczna współpraca psychodietetyczna699,00 zł
Czy warto wymagać od siebie tak dużo, działać na 200% przez krótki czas, a potem to wszystko całkowicie porzucać? Czy nie lepiej jest nie robić tego zbyt intensywnie, ale regularnie i z przyjemnością, a po 3 miesiącach mieć zbudowany nawyk, który będzie działał?
Każdy z nas ma czasem ciężki dzień albo czas. W takich dniach nie liczy się to, żeby dać z siebie wszystko, tylko to, żeby podtrzymać zachowanie albo minimalną zmianę.
Trzymam za Was kciuki we wprowadzaniu zmian i budowaniu nawyków. Korzystajcie z PLANU MINIMUM!
Ściskam, Karolina